Rynek e-learningu szybko uczy się… zarabiać


19.01.2015  |  Lena Rzatkiewicz
Viewed: 1236 times
Rynek e-learningu szybko uczy się… zarabiać

Globalny rynek nauki i edukacji online (popularnie zwanej e-learningiem) na koniec 2015 roku będzie wart przeszło 100 mld dolarów. Niemal wszystkie jego sektory notują dwucyfrowe stopy wzrostu w ujęciu rok do roku. A wśród e-learningowych prymusów przoduje… Polska!


107 miliardów dolarów. Tyle warta jest obecnie e-nauka wedle raportu spółki Global Industry Analysts (GIA). W internecie możemy właściwie edukować się dziś w dowolny sposób - od pozyskiwania treści edukacyjnych, przez kursy samorozwoju, po normalne, fakultatywne, darmowe zajęcia online na prestiżowych uniwersytetach.

Sektor “nauki własnej” (tzw. self-paced e-learning), a więc ten, w którym to użytkownik wybiera, kiedy się uczy (przykładem jest choćby aplikacja do nauki języków - Duolingo lub właśnie platforma perkmylife), odpowiada za blisko połowę sumy wspomnianej w opracowaniu GIA. Skumulowany, pięcioletni przyrost w tym sektorze wynosi - to już dane z prognozy branżowego Docebo - około 9 proc.. I według autorów tego raportu, przychody w tym zakątku e-nauki przekroczą po raz pierwszy 50 mld w skali roku!

Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że zdaniem analityków z Hanover Research, największymi beneficjentami rosnącej popularności e-nauki, będą kraje rozwijające się, w tym Polska. Tym państwom nierzadko brakuje bowiem możliwości zbudowania trwałej, tradycyjnej infrastruktury edukacyjnej mogącej konkurować z wiodącymi ośrodkami z USA i Europy Zachodniej. No to sprawdźmy. Pierwsza piątka krajów najszybciej chłonących e-naukę? Indie, Chiny, Malezja, Rumunia i… Polska.

Wiodącą metodą nauki w cyberprzestrzeni niezmiennie są systemy zarządzania nauczaniem (LMS) w połączeniu z wirtualnymi grupami zajęciowymi oraz webcastingiem (kursanci odtwarzają filmy szkoleniowe stworzone przez ekspertów). Wybiera ją 74 proc. uczących się w sieci.

Ta forma dostarczania treści e-learningowych powoli jednak jest już uznawana za niewystarczającą. Prawdziwy potencjał skrywa się w oferowaniu usług e-nauki w czasie rzeczywistym, na urządzenia mobilne. Ci, którzy najszybciej się tego potencjału - nomen omen - nauczą i będą najbardziej innowacyjni, trafią na żyłę złota.

Obaw o przyszłość nie ma. Tylko od 2010 roku, powstające projekty e-learningowe zostały dokapitalizowane przez biznes 6 miliardami dolarów. Interesują się nimi nie tylko startupowcy czy fundusze inwestycyjne, ale także transnarodowe korporacje i światowe uniwersytety. Każdy, kto rzetelnie przestudiuje dziś nisze e-nauki, może liczyć na sowite stypendium w postaci dwucyfrowych wskaźników wzrostu po każdym semestrze spędzonym w branży.